czwartek, 29 stycznia 2015

Połóg - laktacja i moje perypetie z tym związane.

Połóg mój koszmar, wspominając dziś ten czas myślę że spokój zawdzięczam mojemu "małżowi" :). Bez niego otarłabym się o depresje.
Od czego zacząć hmm

Drogę Przyszłe Mamy mogę wam dać rade żebyście nie zapraszały przynajmniej przez dwa tygodnie swoich mam, babć, cioci, sióstr itp, Każda ma swoją dobrą rade, wszyscy chcą pomóc.. ale na przykład  ja odbierałam to w sposób przedziwny, albowiem myślałam że ktoś chce mi odebrać dziecko lub że jestem złą mama bo maluszek płacze itp. Uwierzcie mi swojemu dziecku mama nie da zrobić krzywdy, tym bardziej gdy ma wsparcie i pomoc w ukochanym tacie dziecka. Niektóre sprawy po prostu wiemy z intuicji. Każdy chce poznać, przytulić nowego dzidziusia ale niech wiedzą że my potrzebujemy czasu tylko dla naszej małej rodziny z której składa się dziecko, mama, tata. Każda oczywiście z nas przeżyje to inaczej, ale z rozmów z siostrami i koleżankami mamy po fakcie podobne spostrzeżenia.

Mój dramat nie wynikał też z powodu nadopiekuńczości rodziny.
Laktacja koszmar nr dwa.

W szpitalu uczenie karmienia wyglądało mniej więcej na zasadzie pokarm jest to karm, dziecko ma leżeć tak, dobrze, pani wyszła dziecko nie je i płacze i czym jest to spowodowane??

Szybko chciałam uciec z szpitala bo źle się tam czułam, nie potrafili mi pokazać jak mam poprawnie trzymać dziecko do karmienia, dlaczego mam takie obrzmiałe piersi, dlaczego robi się taki " guzek "i czemu piersi są "żylaste", jak używać laktatora i czy jest potrzebny?

W domu z zbieraniny ulotek, internetu i czasopism, metodą prób i błędów nauczyłam się przykładać mała do piersi i na dzień dzisiejszy jest to przyjemność.


Piersi pełne pokarmu są  obrzmiałe i ciężkie, gdy nie zdarzymy z karmienie, zmieni się ich tryb itp bądź po prostu mamy nawał pierś jest ciężka, twarda dziecku ciężej chwytać brodawkę. Nie którzy polecają masaż, ściąganie pokarmu laktatorem.
Poradziłam sobie z tym poprzez ciepły prysznic, zrelaksowanie się, głaskanie piersi. Gdy pojawia się twardy guzek i żyłki to tak ustawiam buzie kulki aby nosek był skierowany na ta żyłkę bądź w jej kierunku tak aby nie zrobić jej krzywdy.
Dużo cennych informacji uzyskałam czytając blog, zapytaj położna który obserwuje. Polecam.
Mam nadzieje że nie będzie kłopotem gdy wstawię odnośnik to bloga a warto poczytać przed porodem i zdobyć wiedzę :)

Na pewno to nie wszystko co mogłabym na temat karmienia napisać więc post w miarę możliwości będzie rozszerzany.

środa, 28 stycznia 2015

Operacja w Instytucie Matki i Dziecka. Wspomnienie.

Późna pora ale potrzebuje opróżnić głowe. Od dawna stosuje terapie która polega na zapisaniu smutku i zapomnieniu choć na chwile o zmartwieniu które powstało dwa tygodnie po urodzeniu kulki, w sumie można powiedzieć że zaczęło się na drugi dzień jej  życia.
Podczas obchodu w szpitalu położniczym kulka dostała skierowanie do Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, oddział chirurgi w celu sprawdzenia ...czy nie ma wady odbytu. Mąż uspakajał, Pani doktor mówiła że to tylko dla sprawdzenia więc byłam nawet całkiem spokojna jak na mój "rozbuchany" okres tz, połóg
 Po dwóch tygodniach gdy pojawiliśmy się w instytucie okazało się ze wada jest i należy ja operować.. Jak usłyszałam słowo operacja to zaczęłam płakać, nie potrafiłam przestać, opanować się... Połóg który ciężko znosiłam okazał się koszmarem. Nie potrafiłam sobie poradzić z niczym, najprostszą czynnością. Kulka płakała z głodu a ja z bezsilności.
Było wolne miejsce na drugi dzień w szpitalu więc w tym samym dniu poszliśmy na badania, podczas pobierania krwi kulka była rozchwytywana przez pielęgniarki i nazywana słodkim aniołkiem, każda chciała ja potrzymać, popatrzeć. ( Im szybciej zrobiliśmy operacje tym mniej mała pamięta)
 Nie umiałam i do tej pory nie potrafię o tym mówić. Nie wiem do dziś jak powiedziałam o tym mężowi przez telefon. Akurat w tym dniu nie mógł z nami być. Wróciłam do domu, ledwo widziałam z pod zapuchniętych powiek. Spakowałam torbę z  rzeczami i z samego rana w czwartek pojawiliśmy się na oddziale. Chaos, nie wiedziałam co mam zrobić, kto nas prowadzi tz. Jaki lekarz, masa pytań bez odpowiedzi.\
Jako karmicielka cycowa to ja zostałam z maleńka w szpitalu. Pierwszej nocy było spokojnie, obok była pani która tam była nie pierwszy raz więc rozumiała mój stres, porozmawiała i pokazała co gdzie szukać.
Kulka operacje miała zaplanowaną jako pierwsze dziecko. Mogła zjeść ostatni raz o 4 rano do syta. Mała nie chciała się dobudzić tak wcześnie mimo moich usilnych starań. Znów ryczałam bo wiedziałam ze do 8 rano będzie ciężko. Operacja zaczęła się koło 10, ponieważ były opóźnienia. Kulka płakała  z głodu, dodatkowo wbito jej w piętkę welfron. Nigdy nie zapomnę jej wzroku pytającego "mamo co się dzieje" . Płacze na samo wspomnienie, na zawsze zapamiętam jej minę, wzrok.
 Jak tylko poproszono nas na zabieg i zabrano mała ja nie miałam już łez. Czekałam jak tylko mi ją cała i zdrowa oddadzą. Po godzinie może dłużej  przyszła p. Dr. Sawicka i powiedziała ze maluszek zniósł operacje dobrze i teraz musi odpocząć a przez noc zostać na obserwacji w oddziale pooperacyjnym.
Tam nie mogłam być z dzieckiem. Mąż spakował mnie i zabrał więc do domu. Ciężko to zniosłam, widok prezentów dla kulki i jej pustego łóżeczka była traumatyczna. Jeden wielki płacz i prośba do Boga aby wszystko się powiodło i nigdy tam aby nie wracać . Rano jak tylko można było pojechaliśmy do szpitala. Malutka spała i w nocy nie przeszkadzała. Moja dzielna ;*
Spędziłam pięć dni w instytucie wraz z kulka. O samym pobycie mogłabym napisać oddzielny post ale nie będę marudzić. Na oddziale poznaliśmy ludzi z podobnymi problemami. Pielęgniarki pocieszały ze nasz przypadek był najlżejszy, ale to nasze dziecko. Jak mam nie płakać? Dla mnie to był najważniejszy na świecie przypadek. Operacja się udała to jest najważniejsze.
 Po tygodniu od wyjścia byliśmy na kontroli i kulka pięknie się goiła. Zostałam przyuczona jak hegarować mała. Był to zabieg rekonstrukcji odbytu mająca na celu poszerzenie odbytu aby gdy mała będzie przyjmować stały pokarm i zmieni się jej kupka nie miała problemów z wypróżnieniem. Hegar to przyrząd który wkładałam w pupkę aby pracowały mięśnie. Od zabiegu raz w tygodniu jeździłam na kontrole, Na szczęście wszystko się powiodło, w grudniu byłam na usg brzuszka i główki aby sprawdzić czy wszytko jest dobrze i bez powikłań. Wyniki są świetne i musimy w IMID pojawić się za rok na kontrole.